Mój top 6, czyli spektakle, które skradły moje serce w 2024 roku.
Kolejny rok za nami, a ja – tradycyjnie – nie mogę się powstrzymać od teatralnych podsumowań. 2024 był dla mnie wyjątkowo intensywny, bo na widowni zasiadłem aż 72 razy. Wybrałem jednak 6 tytułów z polskich scen, które zachwyciły mnie najbardziej. Co ważne: na liście znajdziecie tylko te, które widziałem w minionym roku po raz pierwszy. Odpadają więc spektakle, na które wracałem, choć też zdecydowanie zasługują na uznanie. A kolejność…? Trochę przypadkowa, a trochę nie. 😎
A statek płynie, Teatr Muzyczny Capitol
Przede wszystkim – za fantastyczny zespół Teatru Muzycznego Capitol, który każdorazowo mnie zachwyca i oczarowuje. Za aktorskie popisy, które wychodzą poza schematy, jakość, bardzo zgrabne przedstawienie wielu postaci i piękny całościowy obrazek. I ponownie – za udowodnienie po raz kolejny, że nazwisko Wojciecha Kościelniaka to synonim niezwykłej jakości.
Rent, Krakowski Teatr VARIETE
Za „Miłości Czas”. Za minimalizm i twórczą wizję Jakuba Wociala oraz Santiago Bello. Za widowiskową, a jednocześnie organiczną choreografię Bello. Za fantastyczną obsadę – zarówno osoby, które podziwiam od dawna, jak i nowe twarze, które mnie zaskoczyły. Za dwa hasła: ENERGIA i LUDZIE – nierozerwalnie ze sobą związane, bo to właśnie ci LUDZIE generują tę niezwykłą ENERGIĘ. I wreszcie, za przypomnienie, że teatr to przede wszystkim ludzie. „RENT” – tytuł, którego istotą jest społeczność – pokazuje to w najczystszej formie.
Drogi Evanie Hansenie, Teatr Muzyczny w Poznaniu
Za to, że jeden z moich ukochanych i najbardziej wyczekiwanych musicali wreszcie trafił do Polski. Za pokazywanie, że zdrowie psychiczne nie musi – i nie powinno! – być tematem tabu, a teatr może pełnić funkcje terapeutyczne. Za pokazanie, że problemy ze zdrowiem psychicznym mają wiele twarzy i nigdy nie powinny być bagatelizowane i zamiatane pod dywan. Za WYBITNEGO Marcina Franca w roli tytułowej.
Królowa, Teatr Nowy Proxima
Za zaskoczenie, które nieoczekiwanie przerodziło się w miłość od pierwszego wejrzenia. Za świetną rozrywkę, spotkanie z legendą Freddiego Mercury’ego oraz walor edukacyjny w temacie epidemii AIDS. Za żonglowanie nastrojami i konwencjami, świetnie napisany przez Piotra Siekluckiego tekst, choreografię Karola Miękiny oraz kreacje Michała Felka Felczaka, Katarzyny Trzeszczkowskiej-Felczak, Piotra Siekluckiego oraz Artiego Grabowskiego. Za odwagę, która pozwoliła stworzyć coś naprawdę oryginalnego.
Heathers, Teatr Syrena
Za młodość i energię. Za obsadę, która jest świeża, oryginalna, niezwykle kolorowa i JAKAŚ. Za fantastyczną i przebojową muzykę, masę plot twistów, humor czarny jak smoła. Za świetną rozrywkę, salwy śmiechu, masę zachwytów, ale i za poruszenie ważnych tematów – bo w całej tej rozrywkowej i wybuchowej otoczce przekonujemy się, że słowa i czyny mają ogromną moc.
Quo Vadis, Teatr Muzyczny w Gdyni
Za niezwykłą widowiskowość, masę symboli i pieczęć jakości Wojciecha Kościelniaka. Ilość, za którą idzie jakość. Za formę, która nie przysłania treści. Za lwa i całą sekwencję igrzysk. Za oryginalną choreografię (Mateusz Pietrzak), klimatyczną muzykę (Mariusz Obijalski), spektakularną scenografię (Mariusz Napierała) i genialną obsadę – ze szczególnym wyróżnieniem dla Trójcy (nie takiej) Świętej w składzie Jakub Badurka, Marcin Słabowski i Marek Nędza.
what do you think?