“next to normal” jest dla mnie niewątpliwym fenomenem. Spektaklem, który za pierwszym razem mnie nie powalił – podobał mi się, bardzo go doceniłem, jednak nie wstrząsnął mną tak dogłębnie, jak słyszałem to w opiniach innych osób. Siła rażenia tego materiału jednak wzmacnia się z każdym kolejnym spektaklem. Moją pierwszą oraz drugą wizytę u rodziny Goodmanów dzieliły ponad 2 lata przerwy. Mimo to spektakl ten cały czas podskórnie żył gdzieś we mnie, rezonował i wiedziałem, że będę chciał zobaczyć go ponownie. Po pierwszym razie zapamiętałem “nexta” jako bardzo dobry spektakl, po drugim – wyszedłem z @teatrsyrena wstrząśnięty. Trzecia wizyta, która miała miejsce pod koniec czerwca, sprawiła z kolei, że materiał ten nazwać mogę wybitnym, a doświadczenie go na żywo – niezwykłym przeżyciem. Duża tu zasługa reżyserii @jacekmikol
“next to normal” – bo czasami mniej znaczy więcej
“next to normal” nie jest “typowym” musicalem – nie znoszę tego słowa, bo jest to gatunek tak obszerny, że trudno jest mówić, że coś jest typowe. Nie jest to jednak na pewno musical, z jakim kojarzony jest on najczęściej w naszym kraju. Nie ma tu niemożliwej miłości, wielkiego baletu, piór w tyłku i spektakularnego widowiska. Jest za to życiowa opowieść o problemach rodzinnych, o chorobie psychicznej i tym, jak wpływa ona nie tylko na chorego, ale i jego otoczenie, Opowieść o dojrzewaniu, o zapominaniu, o byciu niewidzialnym. A elementem spektakularnym tego przedsięwzięcia jest sześcioosobowa obsada, która jest do bólu aż autentyczna. Ukłony po pas dla wszystkich aktorów!
“next to normal” – emocje na tacy
Czerwcowy spektakl oglądałem z pierwszego rzędu i w nieco innej niż dotychczas konfiguracji obsadowej i mogę powiedzieć, że teraz poczułem i przeżyłem ten spektakl po wielokroć mocniej niż wcześniej. To teraz jeszcze mocniej poczułem strach Diany, ból Dana, zagubienie Natalie, odwagę Henry’ego, zdystansowanie doktora Maddena czy energię Gabe’a. Jeszcze lepiej zrozumiałem wszelkie zależności między bohaterami, ich decyzje oraz motywacje. Na pewno wpływ na to ma fakt, że w pierwszym rzędzie wszystko widać jak na tacy i emocje na twarzach aktorów uderzyły mnie ze zwielokrotnioną siłą.
Na pewno wpływ na to ma ta konfiguracja obsadowa, bo – doświadczona przeze mnie po raz pierwszy – chemia sceniczna w trio Walczak-Glapiński-Franc jest niesamowita! Ale największy wpływ na to ma chyba fakt, że cała obsada była tego dnia w jakiejś nadludzkiej formie – i jest to nie tylko moja obserwacja! Ja przeżyłem tę historię intensywniej, bo aktorzy sami przeżyli i przedstawili ją jeszcze intensywniej, z jeszcze większym natężeniem emocjonalnym. Cała obsada była absolutnie zjawiskowa i autentyczna, ale popis aktorski Katarzyny Walczak pozostanie ze mną na długo. Genialna kreacja! 👏👏👏
“next to normal” – spektakl wybitny
“next to normal” w reżyserii Jacka Mikołajczyka jest spektaklem wybitnym. Bardzo sprawnie lawiruje między teatrem dramatycznym i muzycznym oraz zaspokaja wymagania wielbicieli obu tych gatunków. Porusza ważne problemy społeczne i rodzinne, zmusza do przemyśleń i refleksji, sprawia, że widz ma ochotę zrewidować swoje życie i wejść wgłąb własnego umysłu. A wszystko to serwuje za sprawą absolutnie wyjątkowej obsady w bardzo kameralnej inscenizacji.
Życzę każdemu takiego przeżywania sztuki, bo właśnie o to – o emocje – w teatrze chodzi. A “next to normal” polecam najmocniej na świecie. Idźcie, zachwyćcie się, doceńcie triumf sztuki.
Według mnie jest to jedna z absolutnie najlepszych propozycji, jakie serwują nam teatry muzyczne w Polsce.
what do you think?