Alicja Janosz jest według mnie ciekawym przypadkiem na polskiej scenie muzycznej. Posiadając właściwie wszystko, co pozornie potrzebne do osiągnięcia komercyjnego sukcesu, nie osiągnęła go, a zwycięstwo w Idolu, które zaowocowało wydaniem debiutanckiej płyty, stało się tak naprawdę początkiem końca jej kariery. Przynajmniej tej mainstreamowej.
Historia Alicji jest dla mnie na tyle ciekawa, że swego czasu, pisząc moją pracę magisterską, przyjrzałem jej się nieco bliżej. Do wpisu na blogu zmotywowała mnie z kolei niedawna premiera najnowszego singla Alicji – Puść. Jak wygląda on na tle pozostałej twórczości Alicji Janosz i co myślę o jej kilkunastoletniej obecności w polskim show biznesie?
Alicja Janosz – pierwszy polski Idol
Alicja Janosz jest historyczną zwyciężczynią pierwszej polskiej edycji Idola. Program w tamtym czasie cieszył się ogromną popularnością, m.in. dlatego, że wprowadzał do polskiej telewizji nową jakość, nieznany dotychczas format. Powiew Zachodu. Formuła tego programu była zdecydowanie bardziej złożona, niż w przypadku znanej Polakom dotychczas Szansy na sukces – widzowie obserwowali zmagania uczestników od początku ich przygody z programem aż do samego finału. Mogli dzięki temu zaobserwować ich postępy, ale także sympatyzować z nimi, mając na względzie nie tylko możliwości wokalne, ale także ich osobowość czy wizerunek, jaki uczestnicy kreowali w telewizyjnym programie. Lub też kreowali go za nich telewizyjni producenci.
Pierwszą edycję Idola wygrała przebojowa i utalentowana siedemnastolatka – Alicja Janosz. Wokalistka w ramach nagrody podpisała kontrakt z wytwórnią BMG Polska, a jej debiutancki album zatytułowany Ala Janosz pojawił się na rynku zaledwie cztery miesiące po zwycięstwie w programie. Płyta uplasowała się na trzecim miejscu zestawienia OLiS, co można zdecydowanie uznać za sukces.
Skąd ta jajecznica?!
Choć Alicja dzięki Idolowi zapisała się w pamięci wielu osób, debiutancki singiel sprawił, że wylała się na nią fala krytyki i przylgnęła do niej łatka jednosezonowej gwiazdki. Wiele osób kpiło z utworu Zbudziłam się, wyśmiewając wyrwany z kontekstu wers i przypisując mu etykietę utworu o jajecznicy, mimo że całościowo opowiada on o czymś zgoła innym. Przyznaję, że nigdy nie rozumiałem fali hejtu, jaka wylewała się na ten utwór. A raczej na osobę, która ten utwór wykonywała – czyli na Alicję Janosz.
Owszem, nie jest to może dzieło najwyższych lotów – szczególnie, gdy odbiera się je z perspektywy czasu – ale ocenianie całego utworu, a nierzadko i całej drogi artystycznej Alicji, przez pryzmat tego, że w tekście zawarte jest słowo “jajecznica” i fakt, że to ono wryło się tak mocno w świadomości społeczeństwa jest dla mnie co najmniej niedorzeczne. A tak się faktycznie stało, bo prześmiewcze komentarze, nawiązujące właśnie tylko i wyłącznie do jajecznicy i określające nią całą karierę wokalistki, można było znaleźć pod niemal każdym artykułem dotyczącym Janosz. W dużej mierze przez tę właśnie łatkę Alicji nie udało się przebić dalej w polskim show biznesie.
Co poszło nie tak?
Dlaczego Alicja nie osiągnęła wtedy wielkiego sukcesu? Myślę, że nie tylko o tę słynną jajecznicę chodziło, a jednym z powodów mogło być to, że trochę nie było dla niej wówczas miejsca na polskiej scenie muzycznej. Nie była już dzieckiem, ale też jeszcze nie była dorosła i było to słychać w wykonywanym repertuarze. Był on gdzieś pomiędzy.
Być może też był rozstrzał między osobami głosującymi w programie a potencjalnym targetem muzyki, którą Alicja później wykonywała. Alicja, jako przebojowa nastolatka, której nie można było odmówić również talentu, zyskiwała dużą sympatię. Jednak być może głosowały na nią matki, widzące w sympatycznej dziewczynie swoje pociechy, a nie młodzież, której dedykowane były piosenki? I być może te same osoby nie sięgały już po repertuar Alicji, gdy znikła ona z telewizyjnego ekranu? Są to oczywiście jedynie moje przypuszczenia, poparte tylko wspomnieniami z tamtych lat oraz rozmyśleniami pod tytułem “co poszło nie tak?”. Nie mam bowiem żadnych danych, mówiących o tym, jaki był przekrój wiekowy czy profil widzów, głosujących wówczas na poszczególnych finalistów.
Kontrakt, który ograniczał swobodę
Po latach Alicja Janosz wielokrotnie podkreślała, że fala krytyki, jaka spłynęła na nią w tamtym czasie, była bardzo trudnym doświadczeniem dla tak młodej osoby, a o wydarzeniach z tamtego okresu mówiła następująco:
Byłam wówczas tylko taką marionetką i reklamowałam to swoim nazwiskiem, swoją twarzą, ale byłam tak naprawdę młodą dziewczyną, odśpiewującą czyjeś kompozycje.
W jednym z wpisów na swoim blogu Alicja zaznaczała też, że nagrodą w programie jest jedynie kontrakt z wytwórnią – nie dodatkowa promocja ze strony stacji telewizyjnej czy producentów programu – a podpisany dokument mocno ograniczał jej swobodę twórczą i nakazywał kreować wizerunek wymyślony nie przez nią samą i nietożsamy z jej muzyczną wrażliwością.
Nowy początek
Szczęśliwie w 2009 roku artystka zakończyła niekorzystną współpracę z wytwórnią Sony BMG Poland i ruszyła własną ścieżką muzyczną, dołączając do zespołu HooDoo Band, którego debiutancka płyta osiągnęła status złotej płyty. Pamiętam, że już wtedy gdzieś o uszy mi się ta muzyka obijała, jednak dla mnie Alicja ożyła na nowo jako artystka w roku 2011 z albumem Vintage, dzięki któremu mogła zaprezentować, co jej w duszy gra. Bardzo polubiłem te jazzujące brzmienia z pogranicza popu, funky i soulu.
Tu już zdecydowanie bardziej słychać dojrzałość, lepsze określenie odbiorcy docelowego i naprawdę fajną jakość. Do dziś lubię wracać do szalenie optymistycznego I Woke Up So Happy, radosnego Jest jak jest, klimatycznego Hush/Hush czy najbardziej „mięsistego” dla mnie Jealous Girl. Nie zdziwi chyba jednak nikogo, że najbardziej trafia do mnie ta refleksyjna odsłona albumu, czyli utwór Nie tak.
“Puść” – nowy singiel Alicji Janosz
Nie śledzę twórczości Alicji Janosz jakoś bardzo na bieżąco, przyznaję, że wydany w 2016 roku album Retronowa przegapiłem (nadrabiam, pisząc ten tekst!), jednak co jakiś czas widzę, co dzieje się u niej dzięki aktualizacjom w mediach społecznościowych. Dzięki temu dowiedziałem się o premierze najnowszego utworu artystki – Puść.
Nie wiem, czy jest to zwiastun dalszych działań artystycznych Alicji i pracy nad nowym albumem, ale jest to zdecydowanie najlepsza, najbardziej dojrzała i też najtrudniejsza muzyczna propozycja Alicji Janosz, jaką dotychczas otrzymałem. Subtelny, choć już zdecydowanie kobiecy, a nie dziewczęcy głos, w połączeniu z nieco mistyczną muzyką tworzą naprawdę bardzo ciekawy klimat. Z jednej strony kojący, z drugiej z kolei – mocno refleksyjny. Taka zresztą jest i warstwa tekstowa, przypominająca nam, że są rzeczy, na które wpływu nie mamy i by poczuć się wolnym, należy odpuścić. Należy puścić. Pogodzić się z przeszłością i iść do przodu. Banał, ale tak potrzebny wielu z nas. Mnie również. Bardzo cieszę się, że Alicja przypomniała o sobie tym utworem i zabrała mnie w swoją podróż.
Sama piosenka jest muzyczną afirmacją. Opowiada o zgodzie na to co przynosi nam życie i o odpuszczaniu, które czasami nie przychodzi łatwo, ale jest konieczne, abyśmy mogli doświadczać cudu istnienia i realizować swoje przeznaczenie. Abyśmy mogli żyć tu i teraz…
na swoim profilu na Facebooku napisała Alicja
Daj szansę Alicji
Jeśli dla kogoś z Was Alicja Janosz nadal jest „tą od jajecznicy”, to bardzo proszę – dajcie jej szansę i posłuchajcie jej nowszych dokonań. Czy to z płyty Vintage, Retronowa, czy najnowszego singla Puść. Wiadomo, że każdy ma inny gust, nie gwarantuję, że twórczość Alicji się Wam spodoba. Jednak jeśli dzięki temu spojrzycie na nią inaczej niż przez pryzmat utworu sprzed niemal dwóch dekad, będę już usatysfakcjonowany.
Na koniec mała ciekawostka dla musicalowej części moich czytelników, czyli Alicja Janosz wykonująca utwór I Don’t Know How To Love Him z Jesus Christ Superstar.
—
We wpisie wykorzystałem fragmenty mojej pracy magisterskiej pod tytułem Krekowanie wizerunku artysty jako element projektowania ścieżki kariery w branży muzycznej wykonanej pod kierunkiem dr. Andrzeja Ranke.
what do you think?