Myślę, że pierwszy stricte tematyczny wpis na blogu nie mógł dotyczyć innej postaci ani innego musicalu. Jest bowiem osoba, której wykonania każdorazowo wywołują we mnie ogromne emocje, a mnogość interpretacji ciągle mnie zaskakuje.
Geniusz w czystej postaci
Jakuba Wociala – bo to o nim mowa – odkryłem jakiś czas temu zupełnym “przypadkiem”. Celowo biorę to w cudzysłów, ponieważ uważam, że nic nie dzieje się przez przypadek. Obejrzałem kilka nagrań na YouTubie i już wtedy wiedziałem, że muszę znaleźć jakąś sposobność, by usłyszeć go na żywo. Naprędce sprawdziłem więc zakres działalności Pana Wociala i dowiedziałem się, że jest założycielem firmy Broadway w Polsce, pod której szyldem wyprodukował m.in. koncert Broadway Exclusive (znajduje się już na liście do odhaczenia!), ale również gra główną rolę w rock operze Jesus Christ Superstar, która całkowicie skradła moje serce.
Mnogość emocji
Niestety, nie załapałem się na premierowe spektakle Jesusa, rok temu również obudziłem się za późno, a i na inne wydarzenia zawsze było jakoś nie po drodze, jednak gdy dowiedziałem się, że i w tym roku będzie okazja, by usłyszeć to dzieło na żywo, wiedziałem, że nie mogę jej przegapić, ponieważ to właśnie Gethsemane w wykonaniu Jakuba (POSŁUCHAJ) wywarło na mnie największe wrażenie – w sieci można ich znaleźć kilka, a każde tak różne i tak mocno naładowane emocjami, że aż trudno uwierzyć.
Słyszałem już kilka wersji tego utworu, sam miałem ogromną przyjemność brać udział w poznańskiej inscenizacji Jesus Christ Superstar, jednak żadne wykonanie nie zrobiło na mnie takiego wrażenia. Dlatego z ogromną niecierpliwością czekałem na dzień, kiedy w końcu zawitam w stolicy…
No i stało się! 10 marca nastał ten dzień.
Spełnione oczekiwania
Nie ma co ukrywać – oczekiwania miałem OGROMNE. Jechałem do teatru z nadzieją doświadczenia czegoś spektakularnego. I mimo że mawia się, że nie warto mieć oczekiwań, bo łatwo można się sparzyć – co oczywiście niejednokrotnie zdarzało się i mnie – nie mogłem się tej nadziei pozbyć.
Na moje oczekiwanie znacząco wpływał również udział Natalii Piotrowskiej, doskonale znanej fanom Studia Accantus, która wciela się w postać Marii Magdaleny. Mając doświadczenie z innymi inscenizacjami, także pozostałe postaci bardzo mnie ciekawiły. I mimo naprawdę ogromnych oczekiwań, to, czego doświadczyłem w Teatrze Rampa, zdecydowanie je przerosło!
Dzieło kompletne
Inscenizacja ta jest dziełem kompletnym, angażującym od początku do samego końca. Cała oprawa jest spektaklem wyreżyserowanym z najdrobniejszymi szczegółami, w którym widz uczestniczy od momentu wejścia na salę, i którego jest integralną częścią. Klimat i powagę dzieła czuć już od pierwszych sekund i napięcie nie opuszcza nawet na moment jeszcze po wyjściu z budynku teatru.
Zachwyciło mnie wiele pomysłów i rozwiązań scenograficznych – genialnym rozwiązaniem było według mnie wychodzenie poza granice sceny, wykorzystanie przestrzeni sali i interakcje z publicznością. Byłem przyzwyczajony do spektakularnych wystawień tego dzieła w Poznaniu – najpierw INEA Stadion, później poznańska Arena – a Artyści Rampy pokazali, że tak epickie dzieło można z powodzeniem zaprezentować również na deskach niewielkiego teatru.
Warto było czekać
Partie wokalne Jakuba Wociala, czyli – nie ukrywajmy – to, na co czekałem najbardziej, na żywo wbijaja w fotel jeszcze mocniej (nie sądziłem, że to możliwe!) – emocji, które towarzyszą jego wykonaniu Gethsemane nie są w stanie oddać żadne nagrania, które do tej pory i tak uważałem za doskonałe. Majstersztyk w każdym calu.
Za każdym razem genialny, za każdym razem inny i niepowtarzalny. Podczas tych kilku minut autentycznie widzę i słyszę człowieka, któremu ciężko jest pogodzić się ze swoim losem. Człowieka, który nie do końca rozumie, co go czeka. Człowieka, który czuje żal i rozgoryczenie, ale pokornie godzi się na wolę Ojca. Coś niesamowitego!
Nieudawana pasja
W każdej minucie spektaklu było widać ogromną pasję i zaangażowanie Artystów; było widać, że nie jest to tylko odgrywanie kolejnych scen, ale coś zdecydowanie więcej. Uniesienie, zaangażowanie i oryginalny pomysł na to, jak tę historię przedstawić. I siedząc w fotelu, widz może tego namacalnie doświadczyć! I poczuć się absolutnie rozpieszczonym.
Mimo że bardzo dobrze znam tę historię i niemal każdą nutę, każdorazowo oczekiwałem na kolejne sceny i partie, zastanawiając się, jak tym razem zaprezentują to Artyści Rampy.
Po poznańskim Jesusie byłem przekonany, że nikt nie jest w stanie wejść w rolę Judasza tak, jak Janusz Kruciński. I choć nadal pozostaje on moim zdecydowanym topem, Sebastian Machalski udowodnił mi, że on też to potrafi.
Nie sposób napisać tu teraz o wszystkim i o wszystkich, ale to była czysta przyjemność i absolutnie niecodzienne przeżycie! Gratuluję i dziękuję! I… już za nieco ponad miesiąc przeżyję to jeszcze raz w Toruniu!
A tymczasem czekam aż wydana przed tygodniem pierwsza solowa płyta Jakuba Wociala trafi wreszcie do szerszej sprzedaży, bo każdorazowo zbieram szczękę z podłogi podczas słuchania jego interpretacji She used to be mine (POSŁUCHAJ).
Kto nie znał, niech koniecznie bierze na tapet tę postać – zwłaszcza że śledząc również jego działalność w mediach społecznościowych czy podczas wywiadów, poza wielkim Artystą wydaje się być również, kolokwialnie mówiąc, spoko gościem. 🙂
13 COMMENTS
Sylwia
6 lat ago
Jak widać, 10.03.2018 to bardzo magiczna data 😀
Szymon
6 lat ago
AUTHOR🙂
Sylwia
6 lat ago
To sprawdź koniecznie Getshemane w wykonaniu Marcina Franca 🙂
Szymon
6 lat ago
AUTHORZnam, znam oczywiście! 🙂 Nie słyszałem co prawda na żywo, a spotkałem się z samymi pochlebnymi opiniami i o Marcinie, i o łódzkiej odsłonie musicalu, więc mam nadzieję nadrobić zaległości w następnym sezonie. Póki co – opierając się na nagraniu – nadal zdecydowanie wygrywa u mnie Kuba Wocial. 🙂
Marcinowi oczywiście nie można odmówić talentu i emocjonalności wykonania, jednak jest ono dla mnie zbyt… ładne, grzeczne, delikatne. Brakuje powera, który powinien towarzyszyć rockowemu (mimo wszystko) utworowi, dlatego nie do końca potrafię się nim zachwycić. 😉
Jola
6 lat ago
Naprawdę dobrze przedstawiona wersja Jesus Christ Superstar. Jakub Wocial przedstawia wysoki poziom swojego talentu wokalnego jak i aktorskiego. Przy utworze Getsemani naprawdę miałam ciarki. Inni aktorzy też dają z siebie jak najwięcej, aby pokazać te wszystkie uczucia towarzyszące postaciom. Naprawdę czapki z głów.
Miałam okazję słyszeć Jakuba Wociala również w “Upiorze w operze” jako nowego właściciela opery Andre. To zupełne przeciwieństwo roli Jezusa. Lekkoduch nie przejmujący się niczym. Dopiero gdy spojrzałam na Wociala po tych dwóch spektaklach, nabrałam 100% przekonania co do jego wspaniałego aktorstwa i wokalu.
Szymon
6 lat ago
AUTHORDokładnie tak! Polecam także najnowszy spektakl Teatru Rampa – “Twist and Shout”. Tam Jakub jest przeciwieństwem wszystkich dotychczasowych ról i prezentuje kolejne odsłony swoich talentów. 🙂