Sezon kulturalny 2019/2020 trwa już w najlepsze. Ja, wygrzebawszy się z innych zobowiązań, także wróciłem wreszcie do blogowego życia i uskuteczniam obiecany spam. Na pierwszy ogień poszła recenzja Śpiewaka jazzbandu w reżyserii Wojciecha Kościelniaka, bo tym właśnie spektaklem zainaugurowałem sezon. Drugim niezwykle ważnym wydarzeniem, w którym wziąłem udział podczas mojego sierpniowego pobytu w Warszawie, była sentymentalna podróż Jakuba Wociala w koncercie Dream of Broadway. O tym wydarzeniu słów kilka właśnie dziś.
Koncert pełen sentymentów
O tym, jak wysoko cenię Jakuba Wociala, wspominałem już wielokrotnie. Bardzo ucieszyłem się więc na wieść o wyczekiwanym przeze mnie koncercie, w którym artysta zaprezentuje się w pełnej krasie. Recital Dream of Broadway miał miejsce 29.08.2019 r. w Domu Kultury Śródmieście przy ul. Smolnej. Miejsce to jest dla Jakuba szczególnie ważne, bo właśnie tam 15 lat temu stawiał on pierwsze musicalowe kroki. Podczas spotkania przy Smolnej Wocial niejednokrotnie przytaczał zresztą historie i anegdoty związane z tym miejscem oraz z wczesnym okresem swojej kariery. Opowiadał o płonącej kurtynie, o swoich szalonych wizjach i upodobaniu do ognia oraz dymu (które trwa do dziś, co potwierdzą goście Teatru Rampa), o spektaklach przygotowywanych po nocach od zera czy o swojej przygodzie z TM ROMA oraz rozwoju kariery w Niemczech.
Ma gadane…
Cechą charakterystyczną wystąpień Jakuba jest bardzo swobodna konferansjerka, dużo humoru, sporo anegdot, ciekawostek oraz faktów ze świata musicalu, a także świetny kontakt z odbiorcami. Tak samo było i podczas sierpniowego koncertu. I choć początkowo artysta zdawał się być nieco zestresowany i zdystansowany – być może to kwestia budzącego sentymenty miejsca – to już po chwili się to zmieniło i artysta był tym samym wygadanym Wocialem, którego wszyscy doskonale znają. Intymności koncertowi dodawał z kolei fakt, że Scena na Smolnej jest dość niewielka, przez co i fizyczny dystans między artystami (skąd liczba mnoga…?) a widzami był niewielki. Przez te niemal dwie godziny można było więc odnieść wrażenie, że artysta zwraca się bezpośrednio do każdego zgromadzonego, a atmosfera była na tyle swobodna, że ja czułem się, jak we własnym mieszkaniu.
Czarodziej sceny
Podczas koncertu Jakub zaprezentował utwory ze swojej debiutanckiej płyty Dream of Broadway, ale nie tylko. Były i utwory mniej znane, a nawet piosenki z repertuaru rozrywkowego.
Amerykański sen z Jakubem Wocialem – album „Dream of Broadway” [RECENZJA]
Znakomitą część tych songów już w wykonaniu Jakuba słyszałem i bardzo cieszyłem się, że mogłem usłyszeć te interpretacje ponownie, gdyż wiele z nich należy do mojej ścisłej czołówki ukochanych musicalowych songów.
Artysta czarował publiczność swoim talentem i charyzmą już od pierwszych dźwięków. Podróż z najpiękniejszym broadwayowskimi melodiami zaczęła się medleyem z musicalu Gypsy, a zaraz po nim wybrzmiał utwór Losing my mind z musicalu Follies, który w wykonaniu Jakuba jest jednym z moich absolutnie ulubionych i do którego bardzo często wracam. Uwielbiam jego subtelność i dramaturgię zarazem, a lekkość wykonania Jakuba i swoboda w przechodzeniu z mocnego wokalu w delikatne górne rejestry zawsze przyprawia mnie o gęsią skórkę. Oba te utwory są autorstwa Stephena Sondheima (Gypsy – słowa, Losing my mind – słowa i muzyka) i do autora tego – jak Jakub sam zaznaczył, jednego z jego ulubionych – artysta wrócił jeszcze w dalszej części spotkania utworem Being alive.
Duety wcale nie upiorne
Wcześniej jednak przedstawił pierwszego z dwójki zapowiadanych gości – z fenomenalną Edytą Krzemień Jakub wykonał najpierw niezwykle elektryzujący duet z Upiora w Operze. Jak artyści sami zaznaczyli, wiedzą, że jest to song, którego wiele osób kocha, a równie duża grupa nie może go już słuchać – nie może się jednak bez niego obyć żaden koncert musicalowy!
Ja raczej zaliczam się do grupy, która z własnej woli nie włącza tego utworu, ale słuchać takich wykonań, jak tercet Ramina Karimloo, Jakuba Wociala i Pauliny Janczak podczas koncertu The best of Broadway czy właśnie duet Jakuba z Edytą Krzemień, to ja mogę w nieskończoność! A duetów w wykonaniu tej dwójki wspaniałych było tego wieczora więcej! Wykonane wspólnie przejmujące All the wasted time czy romantyczne What kind of fool były jednymi z moich ulubionych utworów tego wieczora. Pokazały one, jak wspaniale komponują się ze sobą wokale pozornie tak różne, a jednak doskonale się wzajemnie uzupełniające. Słuchanie ich razem było niebywałą przyjemnością.
Nie tylko w duecie
Jakub ról swoich gości nie ograniczył jednak jedynie do duetów. Edyta Krzemień w ciągu koncertu zaprezentowała jeszcze kilka odsłon swojej muzycznej wrażliwości, m.in. w kultowym songu Fantyny I dreamed a dream czy w Somewhere over the rainbow.
Mnie najbardziej zachwyciła jednak swoją interpretacją utworu With you z musicalu Ghost, w którym zaprezentowała swoją liryczną stronę, wokalną precyzję, kopalnię emocji oraz piękną barwę. Edyta Krzemień zdecydowanie jest posiadaczką jednego z moich ulubionych damskich głosów, a wykonując podczas tego recitalu zaledwie kilka utworów, zaprezentowała tak wiele różnych brzmień, w każdym z nich mnie zachwycając.
Świeża krew
Drugim zaproszonym przez Jakuba gościem była nadzieja polskiego musicalu, czyli Janek Marczuk. Ten niespełna dwudziestoletni człowiek zachwycił mnie wcześniej swoją brawurową kreacją Jeana Valjeana w inscenizacji Śródmiejskiego Teatru Muzycznego.
Triumf talentu: „Les Misérables School Edition” w wykonaniu Śródmiejskiego Teatru Muzycznego
W spektaklu Janek pokazał dużą dojrzałość i świadomość w wykreowaniu tak kultowej postaci i tę samą dojrzałość zaprezentował na scenie przy Smolnej. Jasne, widać było lekki stres, choć ja na jego miejscu – stojąc na jednaj scenie z Edytą Krzemień i Jakubem Wocialem – zszedłbym chyba na zawał. Nie wiem, czy bardziej z zachwytu, czy ze stresu. Janek jednak przetrwał i zaśpiewał. I to jak! Wielkie songi Valjeana, takie jak Prolog, Kim mam być? oraz Daj mu żyć – zaśpiewane w doskonałym duecie z Wocialem – zostały przez niego wykonane pewnym, mocnym i świadomie prowadzonym głosem. Zaprezentował przy tym duży ładunek emocjonalny, jaki niosą z sobą te pieśni – nie przeszarżował jednak i nie zrobił z tego patetycznego kiczu. Radzę Wam dobrze śledzić poczynania tego człowieka, bo ja jestem przekonany, że na łamach tego bloga nazwisko Jana Marczuka zagości jeszcze niejednokrotnie.
Niezmiennie ulubiony
Podczas koncertu Dream of Broadway artyści zaprezentowali jeszcze kilka niezapomnianych interpretacji wokalnych – nie chcę jednak wymieniać ich wszystkich, by nie zdradzać za dużo. Jest jednak jeden utwór, którego przemilczeć absolutnie nie mogę. Mam wrażenie, że nieważne, co się może dziać podczas całego koncertu, jak bardzo mogę zachwycać się innymi utworami – jest jeden, który zajmuje szczególne miejsce w moim sercu i gdy tylko wybrzmiewa, to przyćmiewa wszystkie inne. She used to be mine w wykonaniu Jakuba Wociala to dla mnie majstersztyk w każdym calu – od pierwszego usłyszenia przez każde kolejne. Na albumie i na żywo. Posłuchajcie zresztą sami!
Jakub Wocial – She used to be mine
Uwielbiam tę kompozycję, słyszałem wiele wspaniałych wykonań tego utworu, jednak to właśnie interpretacja Jakuba Wociala jest tą, która porusza mnie najmocniej i której mogę słuchać bez końca. Jest bardzo emocjonalna, prezentująca ogromne możliwości oraz kulturę wokalną, ale przy tym wyważona. Idealna. Podczas sierpniowego koncertu w utworze tym towarzyszyła mu Edyta Krzemień, która swoim szlachetnym głosem pięknie dopełniała wykonanie Jakuba. Nie był to duet z prawdziwego zdarzenia – Edyta była nieco w tle, zaśpiewała bardzo subtelnie. Mam wrażenie, że całość była nieco improwizowana – efekt jednak był zachwycający chyba nie tylko dla mnie, bo oklaski po tym właśnie utworze trwały najdłużej.
Mieszanka idealna
Mimo, że minęło już kilka tygodni, ciągle mam w głowie żywe wspomnienia z tego spotkania. I są to wspomnienia niesamowicie miłe! Cieszę się, że kolejny raz mogłem doświadczyć tej nieznanej mi niegdyś formy, jaką jest tak intymny recital. I cieszę się, że utwierdzam się w przekonaniu, że bardzo mi ona odpowiada. Cudownie jest odbierać muzykę w tak wspaniałej atmosferze, przy dużej swobodzie w komunikacji artysty z odbiorcami, a przy tym przy zachowaniu najwyższej jakości artystycznej. A gdy wszystko to przeplatane jest bardzo swobodną konferansjerką przepełnioną humorem i wspomnieniami, to ja jestem całkowicie urzeczony. Chcę więcej i czekam na kolejne takie spotkania!
Co, gdzie, kiedy?
- Najbliższy koncert pod szyldem Dream of Broadway, podczas którego wystąpi Jakub wraz z zaproszonymi przez niego gośćmi, odbędzie się 7 grudnia w Warszawie. Z kim będzie dzielił scenę tym razem? Tego jeszcze nie wiadomo!
- Dokładnie za miesiąc – 9 listopada – Edyta Krzemień i Jakub Wocial, przy akompaniamencie fenomenalnego Jacka Szwaja, wystąpią z kolei we Wrocławiu podczas koncertu Wrocław meets Broadway. Znając możliwości całej tej trójki, gorąco polecam!
- A już jutro w Teatrze Rampa za to premierę ma kolejna odsłona koncertu Broadway Exclusive, która z kameralnością raczej niewiele będzie miała wspólnego!
4 COMMENTS