Koniec sezonu artystycznego jet dobrym czasem na wspomnienie i podsumowanie tego, co działo się podczas ostatnich miesięcy. Nawet jeśli sezon ów jest tak dziwny i poszatkowany, jak ten miniony. Dobrym pretekstem do tego, by przypomnieć sobie widziane spektakle i ulubionych twórców oraz artystów, są Musicalowe Nagrody Widzów organizowane przez Asię z bloga Musicalna. Jest to już trzecia edycja tych nagród, tutaj prezentuję moje nominacje sprzed dwóch lat.
W pierwszym etapie tego konkursu każdy z widzów, który na deskach polskich teatrów muzycznych widział w mijającym sezonie przynajmniej pięć tytułów, może zgłosić swoich faworytów w aż 17 kategoriach. Ja oczywiście nie mogłem takiej okazji przegapić i zgłosiłem mój top minionego sezonu. Nie wszystkie moje typy zyskały wystarczającą liczbę głosów, by zakwalifikować się do drugiego etapu głosowania. Przedstawię jednak, kto w sezonie 2020/2021 zachwycił mnie najbardziej!
Przyznaję się bez bicia, że zgłoszenie wysłałem w ostatniej chwili i zapewne będzie widać, na rozpisanie się w których kategoriach zabrakło mi już trochę czasu…
Najlepszy przekład musicalu
Lesław Haliński, Przemysław Kieliszewski, Virtuoso, Teatr Muzyczny w Poznaniu
Za to, że podczas oglądania spektaklu nie czułem, że musical ten nie powstał po polsku. 🙂 Niestety nie zawsze miałem podobne odczucia po wyjściu z teatru, również przy tegorocznych premierach.
Musisz zrobić im show! – “Virtuoso” w Teatrze Muzycznym w Poznaniu [RECENZJA]
Najlepsze kostiumy
Za to, że oglądając spektakl, czy jeszcze wcześniej – patrząc na zdjęcia – ani przez moment nie miałem wątpliwości, który z aktorów będzie grał którą postać, bo kostiumy doskonale oddawały serialowe realia.
Najlepsza scenografia
Za wierne oddanie serialowej przestrzeni i wzbudzenie sentymentów związanych z serialem.
Najlepsza choreografia
Za wykreowanie bardzo ładnych i różnorodnych obrazów, świetnie dopełniających historie. Zachwycają choreografie przy Paddymanii czy Robi się Show. Świetne są zabiegi z ruchem zegarowych kukiełek na początku spektaklu czy przewijające się spowolnienia. Za bardzo dobre wykorzystanie istniejących zasobów – i ludzkich, i przestrzennych. Choć cały zespół jest dobry, moją największą uwagę swoją precyzją i zaangażowaniem przyciągali Zofia Grażyńska oraz Mateusz Adamczyk. W przypadku Zofii najbardziej poruszające były fragmenty solowe, w których wcielała się w postać Polski i zachwycała lekkością i finezją ruchu.
Najlepsze pandemiczne wydarzenie kulturalne
Może mało obiektywnie, ale nie może być inaczej. AZYL.
Czy ja muszę dodawać coś więcej?Za łamanie barier, granic, burzenie murów między artystami a widzami. Za relacje trwające i poza murami Azylu. Za niezwykłą magię i duszę tego miejsca, której nie da się opisać słowami, jeśli ktoś tego nie doświadczył na żywo. Za unikatowość każdego z wieczorów. Za ogromną edukację muzyczną – podczas azylowych wieczorów poznałem OGROM nowych utworów. Za odwagę artystów, którzy decydują się niesamowicie obnażyć przed widzami. W tym temacie mógłbym pisać naprawdę jeszcze długo… Przede wszystkim jednak – i to chyba jest najlepsze podsumowanie – Azyl to nie miejsce. Azyl to ludzie.
Azyl to miejsce bez adresu czy czterech ścian – kameralne koncerty na żywo [WRAŻENIA]
Warto odnaleźć swój Azyl – nowe miejsce działań artystycznych w Warszawie
Odkrycie sezonu
Jeśli mam wybrać jedną rolę, za którą Marcin stał się moim odkryciem, to chyba będzie to Paddy w „Virtuoso”, bo wtedy odkryłem go bardzo dosłownie, widząc pierwszy raz na scenie. Odkryciem jest jednak dla mnie ogólnie on – jako zjawisko, jako artysta. Artysta kompletny i artysta wybitny, co potwierdzał i udowadniał mi kolejnymi kreacjami – rolą Jana w „Kombinacie” czy Richarda w „Thrill me”.
Najlepsza solówka męska
Choć solówka mało musicalowa, to niesamowicie zapadająca w pamięć, mrożąca krew w żyłach, wywołująca ogromne ciary.
Najlepsza solówka żeńska
Przede wszystkim świetny i bardzo dynamiczny jest sam utwór, a Basia brzmi w nim zjawiskowo – trochę kokietująco, nieco drapieżnie, bardzo mocno, ale bynajmniej nie krzycząco.
Najlepszy duet
Za nietuzinkowość samej relacji bohaterów, jak i tego utworu. Za klimat, za kontekst, za historię. Za ciary.
Najlepszy aktor epizodyczny
Za niezwykłą charyzmę i świetne zróżnicowanie postaci względem Górskiego, którego Elis gra w tym samym spektaklu.
Najlepsza aktorka epizodyczna
Za pewność siebie, charyzmę, humor i błysk w oku, którego nie da się opisać, nie widząc go.
Najlepszy aktor drugoplanowy
Natan Nogaj jako Chandler Bing, Friends. The Musical Parody, Teatr Muzyczny w Toruniu
Miałem z tą kategorią problem i trochę nie wiedziałem, jak ją ugryźć i czy nominacja ta zostanie wzięta pod uwagę. Nie wiem bowiem, czy dobrze kategoryzuję tutaj aktora, ale zaryzykuję i już tłumaczę, dlaczego taka decyzja. W musicalu „Friends. The musical parody” mamy siódemkę bohaterów, z czego szóstkę zasadniczo tak samo ważnych. Teoretycznie więc są to postaci pierwszoplanowe, jednak przez to, że właśnie ciężar ten rozkłada się aż na sześć osób, nie są to postaci tak wiodące, jak np. Jenna w „Waitress” czy Paddy w „Virtuoso”. Zdaję sobie sprawę, że nominacja dla aktora drugoplanowego może być tutaj krzywdząca, jednak zdecydowałem, że zaryzykuję.
I choć miałem ogromny dylemat z tym, którego z aktorów nominować, wybór padł na Natana Nogaja. Choć zarówno Kamil Zięba jako Ross, jak i Marcin Sosiński w roli Joeya byli genialni, Natan był o włos przed nimi, oddając najwięcej szczegółów i charakteru serialowego pierwowzoru. A że Chandler jest moją ulubioną postacią z „Friendsów”, zadanie było tym trudniejsze!
Najlepsza aktorka drugoplanowa
Barbara Melzer jako Helena Modrzejewska, Virtuoso, Teatr Muzyczny w Poznaniu
Bardzo żywiołowa, błyszcząca, elektryzująca i przykuwająca uwagę, a przy tym świetna wokalnie. Perełka. Fenomenalna rola, w tej kategorii nie miała sobie dla mnie równych.
Najlepszy aktor pierwszoplanowy
Z tą kategorią równiez miałem mały ptoblem, choć zgoła innej natury, niż w przypadku aktora drugoplanowego. Wiedziałem od początku, jakiego aktora chcę nominować, nie wiedziałem jednak, za którą z ról. Marcina Januszkiewicza – bo o nim mowa – widziałem w tym sezonie na scenie po raz pierwszy. Najpierw podczas koncertu artystów Teatru Muzycznego w Poznaniu, następnie w trzech spektaklach. W trzech bardzo różnych aktorskich kreacjach. Zastanawiałem się, czy tym razem docenić Marcina za „Kombinat” czy za „Thrill me”, jednak ostatecznie wybór padł na ten drugi tytuł. Po części na pewno mógłbym powielić to samo uzasadnienie, które pojawi się jeszcze później, bo uważam, że wiele z tych aspektów, którymi wyróżnia się „Thrill me”, sprawiła właśnie rola Marcina. Marcin jest świetnym aktorem i jego kreacja jest równie dobra aktorsko, co wokalnie. Bardzo sprawnie balansuje tymi dwoma środkami wyrazu artystycznego. Jest przy tym szalenie (i szaleńczo!) hipnotyzujący, przykuwający uwagę. Patrząc na niego, totalnie widać w tym spektaklu jakiegoś psychopatę.
Najlepsza aktorka pierwszoplanowa
Za niezwykle przejmującą kreację, pełną skrajnych emocji i barw. Za świetną i przekazującą wiele mimikę. Za zbudowanie postaci zadziornej, odważnej, walecznej, a jednocześnie kruchej i bardzo dziewczęcej. Za przeszywające na wskroś wykonanie utworu „Śmierć na pięć”. Za niezwykłą jakość na scenie. Dagmara jest świetną artystką, co tą rolą kolejny raz potwierdziła. Zasługuje ona, by jak najwięcej osób ją poznało.
Najlepszy reżyer
Za wprowadzenie nowej jakości do TM w Poznaniu, za świetne poprowadzenie artystów w tym spektaklu, za pomysł na spektakl i jego realizację.
Kombinat to tkanka, ja jestem komórką – “Kombinat” w Teatrze Muzycznym w Poznaniu [RECENZJA]
Najlepsza premiera sezonu
Sporo było w tym sezonie premier, a co ważne – sporo było premier dobrych. Z jednej strony jest to dość zaskakujące, mając na względzie trwającą pandemię, choć patrząc na to z drugiej strony – może właśnie to jest poniekąd powodem takiej sytuacji. Artyści i twórcy byli tak wygłodniali sceny i widza, że przeszli samych siebie. Sezon był, rzecz jasna, mocno poszatkowany. Patrząc całościowo widziałem niewiele spektakli, jednak udało mi się zobaczyć aż 5 premierowych musicali. I choć większość z nich była bardzo dobra, najważniejszy laur bezapelacyjnie otrzymuje „Thrill me”. Za mistrzowskie kreacje aktorskie, wywołujące we mnie wielki niepokój i dreszcze emocji. Za elektryzującą i namacalną wręcz chemię między aktorami. Za nietuzinkową historię i bardzo odważne podejście do musicalu w kraju, w którym jest to gatunek wciąż dość niszowy i uważany za bardziej przaśny od teatru dramatycznego. Za świetne prowadzenie reżyserskie, zwracające uwagę na niuanse. Za bardzo dobrze wyważony minimalizm na scenie. Za klimat rodem z najlepszych kinowych thrillerów.
Ostatni dzwonek
Do drugiego etapu przeszli artyści i twórcy, którzy otrzymali najwięcej głosów w etapie pierwszym. Głosowanie trwa jeszcze tylko dzisiaj do północy, tak więc jest to zdecydowanie ostatni dzwonek, by jeszcze wpłynąć na wyniki! Głosować można TUTAJ.
2 COMMENTS