Nowy rok, czyli… nowy ja? Niekoniecznie. Po staremu bowiem zamierzam spędzić najbliższe miesiące jak najbardziej kulturalnie! Niedawno podsumowałem rok 2019, robiąc analizy, wykresy i infografiki – nadszedł więc czas, by spojrzeć nieco w przyszłość. Mimo że plany teatralno-koncertowe ucieleśniają się u mnie na bieżąco przez cały rok, styczeń sprzyja zebraniu ich wszystkich w jednym miejscu. I chociaż zdecydowanie nie jestem zwolennikiem postanowień noworocznych, sam mam kilka założeń związanych z rokiem 2020.
Co zatem zadzieje się w tym roku? Co już jest ogarnięte, a co w sferze planów?
Nie spiesz się
Jednym z głównych założeń roku 2020 na pewno jest JAKOŚĆ PONAD ILOŚĆ. Co prawda przyświecało mi ono od zawsze i nigdy nie chciałem odhaczać kolejnych pozycji na liście tylko po to, by były odhaczone. W tym roku jednak chciałbym postarać się jeszcze bardziej selekcjonować dzieła, które oglądam. I stosunkowo ograniczyć tak mocno intensywne weekendy, podczas których oglądam kilka spektakli – nierzadko w różnych miastach. Zdaję sobie sprawę, że nierzadko jest to jedyna opcja, by logistycznie ogarnąć zapoznanie się z niektórymi tytułami, jednak może to też oddziaływać na ich odbiór. Nie mówię jednak, że w tym roku zabraknie tak intensywnych weekendów, jak w 2019, kiedy to jednego dnia przemieszczało się z Wrocławia do Warszawy, by zdążyć zobaczyć jeszcze jeden zaplanowany spektakl… W tym roku mam zresztą nadzieję nie ograniczać mojego musicalowego repertuaru jedynie do granic Polski, ale zobaczymy, co z tym fantem się zrobi!
Odkryjemy miejsca nieznane
W 2020 chciałbym też – pamiętając naturalnie o ukochanych tytułach – skupić się na nowościach i to im poświęcić więcej energii. Chciałbym odkryć nowe miejsca, nowych artystów, odwiedzić nieco zaniedbane przeze mnie punkty, nadrobić teatralne zaległości. Na pewno myślę tutaj choćby o Teatrze Rozrywki w Chorzowie, Teatrze Muzycznym w Gdyni czy Teatrze Muzycznym Capitol we Wrocławiu. W Chorzowie kuszą Producenci, Cabaret i Bulwar zachodzącego słońca, we Wrocławiu mam zamiar trafić na Makbeta oraz Trzech Muszkieterów, z kolei w Gdyni chciałbym nadrobić dzieła Wojciecha Kościelniaka oraz – jeśli się uda – dać się porwać dyskotekowym rytmom w Gorączce sobotniej nocy oraz Hairpsray.
Jeśli będzie jeszcze taka okazja, chciałbym też zobaczyć Crazy for you w Operze na Zamku w Szczecinie, Operę za trzy grosze w Krakowskim Teatrze Variete czy też nadrobić zaległości (bardzo duże) w Teatrze Dramatycznym w Warszawie – z Hamletem na czele.
W tym roku w ogóle planuję dać też większą przestrzeń teatrowi dramatycznemu – zobaczyć Hamleta w Teatrze Polskim w Poznaniu czy też nadrobić zaległości w poznańskim Teatrze Nowym. Chciałbym też po raz pierwszy pójść na operę – tutaj za cel obrałem sobie Makbeta w Teatrze Wielkim w Poznaniu, choć nie wykluczam, że może być to inny tytuł.
Noworoczne premiery
Rok 2020 to także kilka premier. Na mojej liście na pewno znajdują się zaplanowany na jesień Virtuoso w poznańskim Teatrze Muzycznym czy Sunset Boulevard w Teatrze Rampa. Intrygujący wydaje się też być Kapitan Żbik i żółty saturator, który na scenie Teatru Syrena zagości już za kilka dni. Na pewno nie przegapię także najnowszej premiery Śródmiejskiego Teatru Muzycznego. Po pierwsze dlatego, że uwielbiam Zakonnicę w przebraniu. Po drugie dlatego, że przy zeszłorocznej premierze – czyli Les Misérables – artyści ŚTM uzależnili mnie od siebie i sprawili, że chcę ich poznawać coraz bardziej!
Zacznijmy od początku…
Myślę, że w roku 2020 – mimo planowanego skupienia na nowościach – nie zabraknie też powrotów do ulubionych tytułów. Na pewno będzie to ukochany Jesus Christ Superstar w Rampie, który zdominuje marzec i kwiecień. Inscenizację tę planuję też zobaczyć premierowo na nowej scenie i z nową obsadą w Białymstoku. Nie zabraknie też pewnie innych tytułów z repertuaru Rampy – takich jak Rapsodia z Demonem czy Twist and Shout. Z chęcią powrócę także na Footloose, Pippina oraz Zakonnicę w przebraniu do Teatru Muzycznego w Poznaniu, next to normal do Teatru Syrena oraz Miss Saigon do Teatru Muzycznego w Łodzi.
Kalendarz w dłoń!
Plany planami, ale czy coś udało mi się już wcielić w życie? Jak najbardziej! Kalendarz jest już częściowo wypełniony do połowy roku (bo tam sięgają repertuary teatrów), choć jestem przekonany, że jeszcze wiele aktualizacji przede mną! Na tę chwilę wiem już, że dwukrotnie odwiedzę Gdynię i w końcu obejrzę zachwalaną inscenizację Chłopów oraz Wiedżmina – mam nadzieję, że wcześniej uda mi się obejrzeć netflixowy serial. Nareszcie udam się też do Chorzowa na Bulwar zachodzącego słońca (w tym roku tytuł ten planuję też zobaczyć w Warszawie i być może w Bydgoszczy). W lutym ponownie zobaczę potyczki Valjeana i Javerta w Les Misérables w Łodzi, z kolei w marcu idę na Aidę, czyli najnowszą premierę ROMY. Nie zabraknie też oczywiście w tym roku koncertów! W lutym będzie to wspólny występ Doroty Osińskiej i Jakuba Wociala oraz poznański recital Natalii Piotrowkskiej-Paciorek, w marcu z kolei długo wyczekiwany przeze mnie koncert Pentatonix!
Plan to spontan!
Choć planów na ten rok jest całkiem sporo, wiem, że zdecydowana większość kulturalnych wizyt – jak zwykle – wyjedzie niespodziewanie. I to jest chyba w tym wszystkim najpiękniejsze!
A Wy zaplanowaliście już najbliższe miesiące?
what do you think?